Tak, tak. To już pół roku odkąd ostatni raz zaglądałem do kraju kwitnących trzewi. Sześć miesięcy, a prace nad moimi grubaskami nie posunęły się nawet o gram green stuffu czy maźnięcie pędzla. Ale Imperia nie powstają w dzień, a moje ponure brzuchacze to bardzo cierpliwa rasa.
I tak gdy za oknem mgliście i dżdżyście znużony składaniem pojazdów zgarnąłem kórz z półki na której zamieszkiwały moje ogry i postanowiłem powiększyć ich szeregi. Ale, że koncepcja piechoty zmieniła się kilkukrotnie postanowiłem zabrać się za coś ciut innego - kawalerię.
I tu po drobnym dylemacie moralnym ( kurs funta wybitnie niekorzystny) ciężką kawalerię rodem z
FORGE WORLD'a postanowiłem odłożyć na dalszy plan, a zabrałem się za jej lżejszą wersję - Mournfang cavalry.
Oczywiście strasznie nie przypadły mi do gustu oryginalne modele. A w szczególności sposób montowania jeźdźca na tych niby-kotach. I tu do boju ruszyły moja wierna piłka i skalpel.
Tak toto powinno wyglądać według producenta:
grubasek siedzi na niby stołku montowanym pół metra nad grzbietem kota. Na dodatek do owego stołka zamontowane są jakieś bezsensowne badziewia - ohyda.
Przy pomocy zdecydowanego cięcia usunąłem owo coś sadzając jeźdźca ciut nad grzbietem kota. Po dodaniu garści bitsów ekwipunkowych całość reprezentowała się dużo lepiej.
Ale oceńcie sami:
Oczywiście wzorem swoich pieszych kolegów odtworzyłem ten sam wygląd hełmu żeby nadać jednolitości w armii.
Na dokończenie czeka już kolejnych dwu ogro-samurajów już niedługo foty. docelowo powinno być ich dziesiątka, ale to bardzo dalekosiężne plany...
<wasz HEGEMON>