Weekend minął dość pracowicie... dosłownie - w sobotę praca, pół niedzieli (z racji ładnej pogody) szaleliśmy z juniorem na ogródkach, On nabywał doświadczenia w jeździe na dwóch kółkach, ja w pilnowaniu aby nikogo nie przejechał. Ale opłaciło się, po powrocie do domu padł jak długi i spał aż do wieczora. A ja tymczasem dorwałem się do aerografu.
Biedaczysko (aerograf znaczy) przeleżał od zeszłych świąt, kiedy podarował mi go przyjaciel, w kapciorze czekając na taki dzień jak dziś :P
Przyznaję się bez bicia, "to mój pierwszy raz" i użyłem go ordynarnie i bez finezji - po prostu został wykorzystany w roli spraya by nanieść podstawowy kolor pod moje orkowe zabawki. Efekt może nie jest nadzwyczajny, ale i tak się nim pochwalę.
Nadchodzący tydzień to nocki w pracy więc mam nadzieję, że znajdę przedpołudniami trochę czasu na dokończenie malowania lub chociaż na ciut większe zaawansowanie prac nad tymi maleństwami. I trza się też zając grubaskami zaniedbanymi ostatnimi czasy.
Ech zapowiada się wielce pracowity tydzień...
<wasz HEGEMON>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz